Koliwo - symbol Zmartwychwstania

Data:19.03.2017 r.

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

W miniony piątek, po Krestnoj Pieśni, część wiernych zgromadziła się w świetlicy sokólskiej parafii, aby poznać sposoby przygotowania koliwa - potrawy dobrze znanej z pierwszego tygodnia Wielkiego Postu. O tajnikach receptury oraz znaczeniu i symbolice koliwa opowiadał proboszcz ks. mitrat Włodzimierz Misiejuk. 

Aby przygotować koliwo będą nam potrzebne:

 

 

  • kasza pszeniczna lub orkiszowa
  • miód
  • skórka pomarańczowa
  • suszone morele
  • ananas
  • rodzynki
  • żurawina
  • inne owoce według uznania

Ciekawym składnikiem stosowanym przez ks. Włodzimierza jest esencja soku z granata, którą osobiście przywiózł z Ziemi Świętej. Jest ona dość kwaśna i dodana do koliwa, stanowi przeciwwagę dla dużej ilości miodu, nadając potrawie ciekawego bukietu smakowego. Można ją też zastapić np. sokiem z pigwy.

W zasadzie potrawę tę powinno się gotować od podstaw,  dodając do kaszy najpierw sporą ilość miodu, a w dalszej kolejności pozostałe składniki. Przy końcu gotowania można dodać też odrobinę wina, by wzbogacić nieco smak. Następnie warto umieścić naczynie w ciepłym miejscu, by pozwolić kaszy nieco spęcznieć, a co za tym idzie wchłonąć miód wraz z wywarem z owoców i winem. Tak przygotowane koliwo będzie miało pożądaną - gęstą konsystencję.

Przygotowując koliwo z już ugotowanej kaszy - np. tej w foliowych woreczkach, trudno będzie taką konsystencję uzyskać. Pomóc może odstawienie potrawy na jakiś czas w ciepłe miejsce, by składniki choć trochę mogły się wajemnie przeniknąć i wymieszać. Niemniej nie należy się tym zrażać, gdyż nawet w nie do końca zwięzłej konsystencji koliwo jest naprawdę pyszne. Jak je przygotować "na szybko" i w jakich proporcjach? Probosz zademonstrował to bardzo obrazowo. Do dużego naczynia wsypał pięć torebek ugotowanej kaszy, dodał do tego pół litra miodu, torebkę suszonych moreli, kilka plasterków ananasa uprzednio pokrojonych w kosteczkę oraz ok. 100 gram soku z granatu, po czym wszystko starannie wymieszał. Dając potrawie chwilę na połączenie smaków, opowiedział o sednie, czyli symbolice koliwa.

- Osobiście uważam, że koliwo powinno się przygotowywać nie tylko w Wielkim Poście, lecz na każdą paniachidę. Czy jest to modlitwa w 40 dni po śmierci, czy w kolejne rocznice, przygotowane koliwo błogosławi się, by później wspólnie spożyć, jako pierwszą potrawę - analogicznie jak kutię podczas wigilii. Koliwo jest bowiem symbolem Zmartwychwstania. Ziarno rzucone w ziemię - kiełkuje, dając początek nowemu życiu. Tak też wspominając zmarłych, ich bliscy spożywają kaszę - czyli przetworzone ziarno, mając nadzieję na zbawienie i zmartwychwstanie. W mioch rodzinnych stronach, na paniachidzie zawsze stało kilka misek z koliwem. Na koniec nabożeństwa duchowny je błogosławił, a wierni wraz z prosforą zabierali do domów i wspólnie spożywali. Generalnie nasi przodkowie zawsze dzielili się kaszą z innymi ludżmi, prosząc o modlitwę za swoich bliskich. Był to też gest dobroczynności - opowiadał ks. Włodzimierz.

Skoro tradycja ta przetrwała do czasów nam współczesnych, może warto ją podtrzymać i przekazać potomnym!?

 

Adam Matyszczyk

Script logo