Pielgrzymka na Grabarkę - dzień 3

Data:15.08.2016 r,

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

14 sierpnia 2016 r., godz. 6.55, Trześcianka. Zachmurzenie umiarkowane, temperatura plus 15. W miejscowej świątyni, modlitwami porannymi rozpoczął się trzeci etap pielgrzymki na Św. Górę Grabarkę
- Ptaszki śpiewają, słońce świeci, to będzie piękny dzień – usłyszałem od naszej uroczej gospodyni podczas śniadania. Słowa te okazały się prorocze.  

Zapowiedź planów trzeciego etapu przedstawił nam już wczorajszego wieczora o. Justyn. - Jutro będzie dzień inny niż zwykle. Rano idziemy na Liturgię do Narwi, a nie służymy ją tutaj na miejscu. Dlatego właśnie wychodzimy tak wcześnie, o 7 rano. Proszę o punktualność! Proszę też o wstrzemięźliwość tych, który chcą przystąpić do sakramentów spowiedzi i Eucharystii. Do tej pory było to dość trudne, bo nocowaliśmy w miejscowościach, w których nie było cerkwi więc nie służyliśmy Liturgii, ale od jutra Liturgie będą codziennie. Pielgrzymka jest po to byśmy się troszkę oczyścili i byśmy przeżyli tę wiosnę duchową, do czego oczywiście namawiam i zachęcam. 

Ażeby wspólnie przygotować się do sakramentów, o. Marek wraz z lektorem, prócz modlitw porannych odczytali te przed pryczaszczenijem, po czym pożegnawszy gościnnego o. Marka Wasilewskiego z matuszką Dorotą, ruszyliśmy do najkrótszego tegorocznego etapu. 

Dzisiejsza droga, to w większości strzelista asfaltowa prosta z Trześcianki przez Narew do Klejnik. Z jednym małym wyjątkiem, gdyż za namową i radą ludzi znających te tereny, postanowiliśmy dość znacznie skrócić wcześniej zaplanowaną drogę. Z tego też względu, w połowie drogi do Narwi skręciliśmy do wsi Ancuty. Jedną z mądrości przekazywanych z pokolenia na pokolenie jest ta, iż „historia lubi się powtarzać”. Ciekaw jestem ilu z idących 60 osób przyszła na myśl ta maksyma, gdy droga nagle się skończyła, a wydeptana na łące ścieżka prowadziła nad brzeg rzeki Narew, którą musieliśmy przekroczyć by móc podążać dalej? 
Spokojnie - tym razem nie była to przeprawa sensu stricte, a jedynie przejście przez dość szeroką, wiekową kładkę. Spokojny o bezpieczeństwo był też o. Justyn i nie byłby sobą, gdyby wcześniej na to miejsce nie pojechał i osobiście nie sprawdził, czy faktycznie można iść tą drogą. Mimo, iż nie potrzebowaliśmy łodzi, to sądząc po minach niektórych pielgrzymów kurczowo trzymających się drewninej i wątłej bądź co bądź poręczy, osiągnięty poziom adrenaliny był naprawdę bardzo wysoki. Zbiórka po drugiej stronie rzeki była okazją do pamiątkowego zdjęcia, a dalsza droga po łące, do wyciszenia przed nabożeństwem. 

W niedzielnej Boskiej Liturgii w narewskiej cerkwi, prócz nas uczestniczyli też licznie zebrani miejscowi wierni. Wspomnianą przez o. Justyna wiosnę duchową przeżyli z pewnością Ci, którzy przystąpili do spowiedzi i Eucharystii, ale w pewien sposób też wszyscy zgromadzeni, za sprawą samego uczestnictwa w nabożeństwie oraz śpiewu chóru. Miejscowi oddali pałeczkę pierwszeństwa pielgrzymom, którzy zafundowali przepiękną oprawę sprawowanych tego dnia nabożeństw. Mówię, nabożeństw, bo prócz Liturgii tego dnia sprawowany też był molebien z małym poświęceniem wody. - Dziś jest pierwszy dzień 14-dniowego postu przed świętem Zaśnięcia Bogurodzicy. Post rozpoczyna się świętem św. męczenników Machabeuszy. Ponadto dziś jest święto proischożdienija drew czestnacho i żywotworaszcecho kresta. Tradycją jest dokonywane w tym dniu małe poświęcenie wody – wyjaśniał o. Marek.

O rozpoczynającym się poście rozmawialiśmy także podczas tradycyjnego „100 pytań do”, które po nabożeństwach zaproponował o. Justyn.
„Czy post rozpoczyna się od początku pielgrzymki czy od 14 sierpnia?” – brzmiało jedno z pytań. - Dla nas post rozpoczyna się od wyjścia. Jest jednak taka zasada, którą ja staram się stosować w swoim życiu. Jeśli ktoś z ludzi którzy was goszczą postawi na stole mięso czy kiełbasę, to trzeba się posilić, by nie obrazić gospodarzy, którzy specjalnie dla nas to przygotowali. My i tak swoje przejdziemy i po naszych grzechach będzie nam dane. Gospodarzom natomiast będzie miło, bo oni się przygotowali jak tylko mogli by przyjąć was, by przyjąć pielgrzymkę – pouczał o. Justyn 

Ten stały już element pielgrzymki bardzo zajął słuchaczy. Z racji krótkiego etapu mogliśmy sobie pozwolić na niewielkie przeciągnięcie zaplanowanego odpoczynku, zwłaszcza, że udzielane odpowiedzi oparte były na konkretnych życiowych przykładach i niewątpliwie dały do myślenia nie jednemu z nas. 

Gdy zbieraliśmy się do wyjścia, pogoda po raz kolejny wzbudziła w nas obawy, czy aby nie spadnie deszcz, zwłaszcza, że ciemnym chmurom wtórował silny wiatr. Gromkim mnogaja leta podziękowaliśmy o. Bogumiłowi Kornilukowi i parafianom za gościnę i ruszyliśmy w drogę. Ostatni 12-kilometrowy odcinek pokonaliśmy z dwoma przystankami. Z uwagi na duży ruch, sporo pracy miała w tym czasie służba porządkowa i trzeba przyznać, że z zadania wywiązała się bardzo dobrze. 

Po nieco ponad dwóch godzinach marszu dotarliśmy do Klejnik, gdzie powitał nas o. Aleksander Wysocki. Wspólne modlitwy odczytaliśmy w cerkwi a kolację zjedliśmy w parafialnej świetlicy. Zaoferowanych nam miejsc noclegowych było znacznie więcej niż była potrzeba. Uduchowieni i w znakomitych nastrojach udaliśmy się na spoczynek.

14 sierpnia 2016 r., godz. 17.30, Klejniki. Zachmurzenie umiarkowane, temperatura plus 21. Grupa pielgrzymów kończy trzeci etap. Ilość przebytych kilometrów – 19. Ilość dopisanych osób – 12, Ilość odcisków – dziś o dziwo niewiele, ilość skręconych kostek – niestety ciągle 1, ilość przepraw przez rzekę – 1.

 

Adam Matyszczyk 

Script logo