W drodze na św. Górę Grabarkę - dzień I

Data:13.08.2017 r.

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Łk 9,23). Wzięliśmy więc krzyż w swoje dłonie i ruszyliśmy w drogę. Nie będziemy go nieśli sami, lecz przekażemy - z rąk do rąk - każdemu. I temu, co dziś wyruszył i wszystkim, którzy dołączą, choćby ostatniego dnia. Każdemu, kto tylko zechce go wziąć. I da Bóg zaniesiemy swój krzyż na święte miejsce, gdzie wysłuchiwane są modlitwy, odpuszczane grzechy, uzdrawiane choroby. Ustawimy go wśród tysięcy innych, poświęcimy i ofiarujemy Bogu wraz ze wszystkimi intencjami zapisanymi w naszych sercach. To już 27 raz ruszamy w drogę - pieszo, z Sokółki na św. Górę Grabarkę. 

Podczas tegorocznego otwarcia wystawy "Kolory Prawosławia", Włodzimierz Marciniak, ambasador RP w Moskwie powiedział, iż prawosławie jest jedną z barw Polski. Barwą nie dla wszystkich znaną. Zapraszam w sześciodniową podróż, która być może okaże się pryzmatem, rozszczepiającym tę barwę na wszystkie, jakże piękne kolory prawosławia. 

8.00, bezchmurne niebo, 25 stopni, bezwietrznie.

Spotkaliśmy się rano przed sokólską cerkwią. Większość twarzy dobrze znanych, choć, co cieszy, są też nowe. Pierwszy dzień pielgrzymki rozpoczęliśmy od Boskiej Liturgii. Tradycyjnie już pożegnał nas proboszcz ks. mitrat Włodzimierz Misiejuk i jak zwykle w krótkich acz treściwych słowach pouczył, byśmy swym zachowaniem pozostawili miłe wspomnienia po sobie, w każdym miejscu, w którym będzie nam dane przebywać. Zapakowawszy bagaże na busa, okrążyliśmy świątynię i ulicami miasta ruszyliśmy w kierunku Drahli. 

Raz po raz trasą, którą pokonywaliśmy przejeżdżały traktory z przyczepami po brzegi wypełnionymi zbożem oraz platformy z belami słomy. Na mijanych polach kombajny uwijały się zaś niczym pszczoły w okresie kwitnienia lipy. Krótko mówiąc - lato w pełni.  Mimo świadomości optymistycznych prognoz pogody, większość z nas była zaskoczona upałem i palącym słońcem. Niezbędne okazały się kremy z filtrem i dużo dużo wody. Każdej odrobiny cienia wypatrywaliśmy niczym bociany pożywenia, przed zbliżającymi się sejmikami i mającą ich niebawem czekać wyczerpującą drogą. 

Pierwszy postój zarządziliśmy po ok.12 km Mimo, iż to dopiero początek tegorocznej pielgrzymki, odpoczynek był nam naprawdę potrzebny, gdyż termometry wskazywały 35 stopni. Zregenerowawszy odrobinę siły, ruszyliśmy w stronę Suchynicz. Czekał tam na nas o. Adrian Charytoniuk z grupą mieszkańców.

- Witamy was na terenie naszej parafii. Cieszymy się, że zaszczycacie nas swoją obecnością i że zdecydowaliście się pielgrzymować w takim upale. Dziękuję też mieszkańcom, którzy wyszli wam na spotkanie i wszystkich zapraszam do cerkwi - powiedział o. Adrian. 

Po krótkiej modlitwie przy krzyżu, dość żwawo pokonaliśmy kolejne dwa likometry i stanęliśmy u progu cerkwi w Samogródzie. Wchodząc do środka uczestniczyliśmy w modlitwie, po której skorzystaliśmy z gościnności miejscowych parafian, którzy przygotowali pyszny posiłek. Dłuższy odpoczynek okazał się bezcennym, zarówno dla regeneracji sił jak i zwyczajnie dla ochłody. 

Gdy żegnając o. Adriana ruszyliśmy w stronę Jurowlan, za nami jak cień zaczęły się skradać złowrogie chmury. Zaczęliśmy się zastanawiać czy porywisty wiart, targający nasze ubrania, przegoni deszcz, jednak nietrudno było spostrzec, iż niestety ową chmurę kieruje ku nam. Choć niewielu mówiło o tym głośno, to większość z nas zaczęła analizować, w której części bagażu znajduje się płaszcz przeciwdeszczowy i jak go wydobyć i możliwie szybko włożyć. Z oddali słychać było wyraźne odgłosy burzy. Postanowiliśmy je zagłuszyć śpiewem modlitwy, który skądinąd bardzo ułatwia marsz i w jakiś dziwny sposób czyni go lżejszym. O. Marek zaczął czytać akatyst do Przenajświętszej Bogurodzicy, wtórowaliśmy mu chóralnym śpiewem. Tegoroczna trasa, wiedzie tuż przy granicy. Można było się o tym naocznie przekonać, gdyż wyraźnie widoczne słupy graniczne mijaliśmy w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Nieoczekiwanie wiatr zmienił nieco kierunek, a chmury zaczęły się rozpraszać. Napotkany po trasie cmentarz w Jurowlanach był już ponownie rozświetlony słońcem. Mijając nekropolię odśpiewaliśmy modlitwę za spokój duszy zmarłych. Znad pokluczonych, jęczmiennych kłosów widać już było jurowlańską cerkiew.  Na jej progu przywitał nas proboszcz ks. Mirosław Łuciuk. Zapraszając do środka przywitał nas, podkreślając jak ważne w dzisiejszych czasach jest pielgrzymowanie, niejako oświęcające miejsca, przez które przechodzą pątnicy. O. Mirosława mamy jeszcze spotkać jutro w Kruszynianach, jednak póki co odpoczywamy. Do Krynek pozostało 6 km - godzina marszu. Póki co trzymamy się planu, dlatego też pozwalamy sobie na ekstra kwadrans odpoczynku.

Pokonując ostatni dzisiejszy etap mieliśmy okazję uświadomić sobie jak piękna i różnorodna jest Sokólszczyzna. Pagórki ozdobione szachownicą pól, gdzieniegdzie przecięte krętymi drogami, to widok jakże inny od równinnych łąk, szerokich rozlewisk i ciągnących się po horyzont lasów. Podziwiając te urokliwe tereny mieliśmy wrażenie, że zachodzące słońce chowa się pomiędzy kłosami zbóż. O. Piotr Charytoniuk wraz z liczną grupą parafian wyszedł nam na spotkanie daleko poza rogatki miasta. Razem pokonaliśmy więc prawie dwa kilometry i okrążywszy nietuziknowe kryńskie rondo, weszliśmy do miejscowej cerkwi. 

- Drodzy pielgrzymi, mając na uwadze drogę, którą dziś przebyliście, w pięknym i dość ciepłym, letnim dniu, nie będę was więcej męczył więc powiem tylko króciutko. Serdecznie was witamy w naszej parafii, w naszej cerkwi. Dał Bóg, że po raz kolejny mamy zaszczyt gościć was. Zawsze, kiedy zbliża się ten moment oczekujemy go i cieszymy się, że o nas nie zapominacie. Mamy świadomość tego, jak ważną rolę odgrywa pielgrzymka, jak dużą ma wagę, jak bardzo duchową radością obdaża tych, którzy pielgrzymują jak również tych, którzy was spotykają i którzy goszczą. Dzisiaj zapraszamy w gościnę do nas - powiedział o. Piotr.  

Mimo wyczerpującej drogi, wielu z nas wieńczy dzień modlitwą na kolanach. Przeczytawszy modlitwy wieczorne udaliśmy się do parafialnej świetlicy, gdzie wspólnie zjedliśmy przepyszną kolację, po czym rozeszliśmy się na noclegi.

53,27N - 23,77E, Krynki, 19.35 - 40 osób kończy pierwszy, 30-kilometrowy etap tegorocznej pielgrzymki na św. Górę Grabarkę.  

 

Adam Matyszczyk

 

Script logo