W drodze na Św. Górę Grabarkę - dzień ostatni

Data:17.08.2014 r.

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Wszystko dziś było ostatnie. Ostatni nocleg, ostatni etap, ostatni wspólny posiłek, ostatni dzień razem, ostatnie zdjęcie.
Niedziela. O 8 zbieramy się w cerkwi na Św. Liturgii. Przystępuję do spowiedzi i Eucharystii, tak jak większość z nas. Chcę z czystym sercem wejść na Św. Górę. Po nabożeństwie jemy ostatnie wspólne śniadanie i życzymy sobie powodzenia na tym ostatnim etapie tegorocznej pielgrzymki.

Wychodzimy o 10.30. Mimo, iż po niebie z wolna snują się ciemne chmury, mamy jakieś wewnętrzne przekonanie, że nie będzie padało. W Gołubowszczyźnie czeka na nas stół z białym obrusem, chlebem i solą. Po modlitwie jedna z miejscowych kobiet zawiązuje na naszym krzyżu białą wstążkę. – Za zdrowie – mówi. – Zanieście to na Grabarkę i pomódlcie się za nas. Mój mąż jest bardzo chory. A Ty weź krzyż, ponieś trochę! – mówi do staruszka stojącego obok niej. – Batiuszka można? – Można, można – odpowiada ks. Marek. Mężczyzna bierze krzyż i rusza przodem. Nie sposób opisać uczuć, które przez te kilkadziesiąt metrów były widoczne na jego twarzy. Nawet nie będę próbował.

Za kwadrans 14 docieramy do Nurca Stacji i rozpoczynamy ostatni wspólny posiłek. Chyba wszyscy mamy tego świadomość, bo atmosfera jest niesamowita. Jesteśmy jakoś tak dziwnie razem jak jeszcze żadnego dnia dotąd.  

Po krótkim odpoczynku biorę krzyż, by jeszcze przed Św. Górą ponieść go – ostatni raz. Dziś nawet droga sprzyjała modlitwie i wyciszeniu. Ostatnie kilometry pokonujemy wąskimi leśnymi ścieżkami, gdzie często musimy iść jeden za drugim.

Na zegarku dochodzi 18. Zatrzymujemy się na ostatni postój. 800 metrów dalej jest upragniony cel naszej modlitewnej wędrówki. Ostatnie przygotowania, ostatnie wspólne zdjęcia. – Dziękuję za dzisiejszy bardzo trudny etap – powiedział wczoraj ks. Justyn tuż przed noclegiem. – Zobaczycie, że jutro będziecie szli tak, jakby was jakieś niewidzialne skrzydła niosły – dodał. Miał rację, tak w istocie było. I chociaż teraz wypowiadam się wyłącznie w swoim imieniu, to jestem przekonany, że te niewidzialne skrzydła poczuli wszyscy.

Ruszamy. Po kilku minutach widać w oddali wzniesienie. Idziemy wzdłuż okalającego je muru i wchodzimy po pięknych kamiennych schodach na szczyt. Nareszcie jest, wyczekana i upragniona, Góra Krzyży, Św. Góra Grabarka. Doszliśmy – 90 pielgrzymów, 3 duchownych oraz liczni mieszkańcy Sokółki, którzy przyjechali nam na spotkanie. Klękamy i idziemy wokół cerkwi na kolanach. Kto ile może, komu ile Bóg da sił. – Nie chodzi bowiem o ilość a o szczerość tej intencji! – przestrzegał w przeddzień ks. Justyn. Dostaję od Igora nasz krzyż, idę z nim kilka metrów na kolanach i przekazuję Stefanowi. Chyba każdy z nas, choć na chwilę dostąpił tego zaszczytu.

Na zakończenie zbieramy się w uprzednio przygotowanym miejscu, by uczestniczyć w dziękczynnym molebnie. Ustawiamy nasze krzyże, te duże i te mniejsze. Wszystkie razem, tak jak razem tu doszliśmy. – Dziękuję wam moi drodzy, za to że doszliście tu na Grabarkę – powiedział ks. Justyn. Cóż więcej można dodać, zapraszam za rok.

Na przestrzeni lat Św. Góra Grabarka bardzo się zmieniła, zbudowano ogrodzenie, schody, uliczki, dom pielgrzyma. Jest jednak coś, co od lat jest niezmienne. To łzy w oczach docierających tu ludzi. Nie ma znaczenia wiek, płeć, czy ktoś doszedł pieszo czy przyjechał samochodem. Łzy nieskrępowanej radości to jeden z dwóch najpiękniejszych widoków, jakie ujrzałem dziś zaraz po wejściu na cudowne wzgórze. Drugim było pożegnanie. Setki rąk wyciągnęły się by uściskać bliźniego, z którym przez 6 ostatnich dni pokonało się pieszo prawie 170 kilometrów. – Dziękuję Ci że doszliśmy, wybacz jeśli coś było nie tak, obiecaj proszę, że za rok znów pójdziemy – słychać było wokoło.

Wszystko, no może prawie wszystko było dziś ostatnie. Jest jedna rzecz, która była pierwsza. Dziś jest pierwszy dzień oczekiwania na kolejną pielgrzymkę. Do zobaczenia za rok kochani. Dziękuję Wam za wszystko i wybaczcie, jeśli coś było nie tak.

 

Adam Matyszczyk

 

 

Script logo