W drodze na św. Górę Grabarkę - dzień VI

Data:18.08.2017 r.

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

„Jeśli jesteś prawy - bój się gniewu Bożego, aby nie upaść, jeśli jesteś grzeszny - chwytaj się Bożego miłosierdzia aby powstać” (św. Grzegorz Dialog). Bez względu na to czy boisz się upadku, czy chcesz powstać lub też masz jakąkolwiek inną intencję, ofiaruj się Bogu, przebacz bliźniemu i idź z czystym sercem. Ostatnie metry drogi pokonaj na kolanach i nie wstydź się łez, bo jeśli są szczere, prowadzą ku zbawieniu.

8.00, bezchmurnie, 18 stopni, bezwietrznie.

Wspólnota, którą tworzyliśmy od pięciu minionych dni miała niepowtarzalny charakter. Rodzina, znajomi bliżsi i dalsi, ci widziani po raz pierwszy, starsi, młodsi, dzieci, miejscowi i przybysze z różnych stron kraju i zza granicy - łączyła nas wiara. I jako prawosławni chrześcijanie dostąpiliśmy dziś wspólnoty najwyższej, uczestnicząc w Eucharystii. O. Marek w kazaniu z radością porównał to do pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to praktycznie wszyscy biorący udział w nabożeństwie przystępowali też do sakramentu Eucharystii.  

Podobnie jak wczoraj, o. Mirosław Awksietijuk zaprosił nas na wspólny posiłek. Gościnni mieszkańcy pomyśleli też o dzisiejszej trasie, rozdając wszystkim zapakowane kanapki. Dziękujemy wam wszystkim za tak wspaniałe przyjęcie.    

Dzisiejszy etap, podobnie jak poprzednie, był dość długi. Żar lał się z nieba, a wzniecany stopami kurz unosił się ku górze. W praktycznie bezwietrznej aurze szliśmy polnymi drogami, naprzemiennie pośród lasów, wzdłuż kolejowego szlaku czy też żwirówkami przecinającymi wsie.

Postój na posiłek mieliśmy w Nurcu Stacji. Odpoczywając na trawie, w cieniu wiekowych drzew, zebraliśmy kilka pytań, na które odpowiedział o. Justyn. To już ostatnie „100 pytań do…”, jak zwykle mądre, pouczające, treściwe. Słuchając wypisywaliśmy na krzyżach swoje imiona.

Ostatni postój to tradycyjne już lasek nieopodal św. Góry. To czas na ostatnie przygotowania, drobny posiłek no i oczywiście ostatnią pamiątkową fotografię. To zdjęcie obrosło już niemal legendą. Wykonywane od wielu lat w tym samym miejscu, przez wielu ludzi, jest wspomnieniem minionej pielgrzymki. Bardzo często podpisywane „do zobaczenia za rok”. Zanim ruszyliśmy, podziękowaliśmy o. Justynowi za opiekę nad nami, za teologiczne i życiowe pouczenia, za ogromny wkład w przybliżaniu nas do cerkwi oraz oczywiście za organizację pielgrzymki. Niewielu z nasz zdawało sobie sprawę, że to już dziesiąty raz o. Justyn podjął się tego niełatwego zadania, poświęcając wolny czas i wkładając dużo pracy, energii i zaangażowania, by nadać sokólskiej pielgrzymce tak specyficznego charakteru, przyciągającego pątników także spoza Sokólszczyzny. O. Justyn dziękował nam ze łzami w oczach. To była najbardziej wzruszająca chwila podczas tegorocznej pielgrzymki.

Za kwadrans 17 uszyliśmy, by przebyć ostatnie dwieście, może trzysta metrów. Śpiewając troparion święta Przemienienia Pańskiego wspięliśmy się po kamiennych schodach i uklękliśmy, by te ostatnie z ostatnich metrów przejść na kolanach. To nasza najżarliwsza modlitwa. Oczy zaszkliły się od łez, ale to nie były łzy bólu lecz łzy szczęścia i radości. Nie liczyło się już, czy ktoś szedł od początku, czy dołączył po drodze, jak duży niósł krzyż i czy w czasie drogi, ze zmęczenia musiał podjechać samochodem. Nie miało znaczenia kto ile razy okrążył preobrażeńską świątynię. Doszliśmy - wszyscy! Właśnie po to była poranna spowiedź i Eucharystia. Po to była nasza długa, często niełatwa droga. Po to zostawiliśmy wszystko inne, poświęcając sześć dni Bogu. Tu wszystko jest czyste, szczere, uczciwe i prawdziwe.

Poszliśmy też postawić przyniesione krzyże. Wśród tysięcy innych, przynoszonych tu od setek lat, pozostały też te nasze, wszystkie razem - symbol naszej jedności. Czynu ich poświęcenia dokonał o. Włodzimierz Misiejuk, który przyjechał specjalnie by nas powitać. 

- Nasza tegoroczna pielgrzymka dobiegła końca. Pozdrawiam wszystkich, kto niósł trud pielgrzyma, pozdrawiam ojców duchownych (…). Wiem, że wasz trud był ciężki, że zmagaliście się z żarem słonecznym, burze wokół was krążyły. Czasami było ciężko, ale dużo widzieliście dobra po drodze. Tym dobrem ludzie starali się was ubogacić. Dobro to zachowajcie dla siebie i kiedy wrócicie do domu bądźcie tacy serdeczni jak ci ludzie, którzy was przyjmowali po drodze (…). Życzę wam wszelkiej pomyślności, a troski niech pozostaną razem z krzyżami tutaj. Wracajcie do domu podbudowani, szczęśliwi i z Bożą pomocą zaczynajcie dalsze życie - powiedział o. Włodzimierz.  

Cudowną chwilą jest pożegnanie. Tu od lat nic się nie zmienia i zapewne nigdy nie zmieni. Setki wyciągniętych rąk, łzy, uściski, podziękowania, gratulacje i powtarzająca się obietnica. – To nie ostatni raz, za rok, tak za rok znów się spotkamy! Koniec tegorocznej drogi  jest więc początkiem następnej. Nie przyszliśmy tu przecież ażeby spocząć na laurach lecz żeby iść dalej - ku zbawieniu.

Pielgrzymka nie mogła by się odbyć, gdyby nie opatrzność Boża. Bóg dał nam możliwość, by z wolnej woli wyruszyć w błogosławione przez Niego święte miejsce. Nie mogła by się odbyć bez błogosławieństwa metropolity Sawy i władyki Jakuba. Dziękujemy za arcypasterską opiekę nad nami. Pielgrzymka nie mogła by się odbyć, gdyby nie organizator. Dziękujemy ojcze! Choć czasami przychodzą gorsze chwile a z nami pielgrzymami nie jest łatwo, mamy nadzieję, że za rok, 12 sierpnia, po raz kolejny wypowie ojciec słowa „No moi drodzy – ruszamy”. Nie mogła by się odbyć bez kapłanów, którzy szli z nami krok w krok, modląc się po drodze, którzy sprawowali nabożeństwa i w imię Boga wysłuchiwali naszej spowiedzi. Dziękujemy o. Marku, o. Piotrze oraz wszystkim duchownym, których spotkaliśmy na swej drodze. Pielgrzymka nie mogła by się odbyć gdyby nie wy drodzy pielgrzymi. Bo cóż by to była za pielgrzymka, gdyby szli w niej tylko duchowni. W końcu pielgrzymka nie mogła by się odbyć, gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy wspierali jej organizację. Dziękujemy firmie Metal Fach za udostępnienie busa, dzięki któremu możliwe było logistyczne zaopatrzenie i transport niezbędnych bagaży, wody i pożywienia.   

Doszliśmy na św. Górę Grabarkę i dziękujemy Ci, Boże - dobrze jest nam tu być.

52.41N - 23.00E, św. Góra Grabarka, 16.45 - 84 osoby kończą ostatni, 25-kilometrowy etap tegorocznej pieszej pielgrzymki.

 

Adam Matyszczyk

Script logo