Święto kaplicy w Krynkach

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Oprócz Wniebowstąpienia Pańskiego i święta Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, wierni z parafii w Krynkach raz do roku spotykają się uroczyście także w kaplicy na cmentarzu. Okazją ku temu jest dzień święta niewielkiej drewnianej cerkiewki poświęconej w cześć św. Antoniego Wielkiego.  

 
Prócz świec wewnątrz cerkwi - jako symbolu żarliwej modlitwy, zapłonęły dziś także setki zniczy - jako dowód wiecznej pamięci o swoich przodkach. A że pamięć jest wieczna świadczyć może fakt, iż znicze ustawiane były nie tylko przy nowych pomnikach, tych pięknie polerowanych - często ze zdjęciem, ale także przy kamiennych nagrobkach - i tych pochylonych, nieco uszkodzonych oraz tych, na których wiatr i deszcz zatarły już wyryte litery imion. To co zaciera się w kamieniu nie ulega zatarciu w ludzkiej pamięci i sercu, bo zapalony znicz to nie tylko przedmiot, to każdorazowo słowa krótkiej modlitwy, prośba do Boga o zbawienie i życie wieczne i tak zwyczajnie - ludzkie wspomnienie czyjegoś życia. 
 
Uroczystą Boską Liturgię odprawił ks. mitrat Aleksander Klimuk z Ostrowia Północnego. 
 
W duchowym przesłaniu o. Aleksander wspomniał o życiu człowieka - życiu doczesnym i życiu wiecznym, jako nierozerwalnej istocie wiary chrześcijańskiej.
 
- Jeszcze raz dobry Bóg pozwolił nam pomodlić się w tym miejscu, w tej świątyni, na tym cmentarzu, wspominając naszych przodków. Jeśli nie byłoby życia pozagrobowego, nasze modlitwy nie miałyby sensu. Ci jednak, którzy umarli dla świata doczesnego, żywymi pozostają w życiu wiecznym, w Cerkwi bowiem nie ma umarłych (...). Dziś jednoczymy się z tymi wszystkimi, którzy odeszli z tego świata, których ciała spoczywają na tym cmentarzu, w oczekiwaniu powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa, kiedy to wszyscy umarli zmartwychwstaną - pouczał. 
 
Kaplica na kryńskim cmentarzu została wybudowana w 1872 r., jednak sam cmentarz jest znacznie starszy. Opowiadał o tym proboszcz ks. Piotr Charytoniuk
 
- Pierwsze wzmianki o istnieniu prawosławnej wspólnoty wiernych w Krynkach pojawiają się już w 1505 r., stąd w 2005 r. świętowaliśmy 500-lecie funkcjonowania parafii. Choć kaplicę wybudowano znacznie później, można założyć, że sam cmentarz powstaniem sięga początków istnienia parafii. No bo skoro była parafia musiał być też i cmentarz, a historycznie nie słyszałem o żadnym innym miejscu pochówku na terenie Krynek - mówił. 
 
Z obszaru nekropolii wyróżnić można dwie części, starą i nową, niemniej na całym terenie napotkać można na liczne wiekowe, kamienne nagrobki. Duża ich liczba znajduje się przy południowo-wschodniej części ogrodzenia.
 
- Kilka lat temu, za zgodą konserwatora zabytków i po uprzednim przygotowaniu stosownych dokumentów, stworzyliśmy na terenie naszego cmentarza lapidarium. Celem było zarówno zgromadzenie i wyeksponowanie w jednym miejscu starych kamiennych nagrobków, jako świadectwa naszej historii, jak też z praktycznego punktu widzenia, przygotowanie miejsca na pochówki parafian nam współczesnych i przyszłych pokoleń. Skąd ich aż tak wiele? Trzeba wiedzieć, iż na przełomie XIX i XX w. parafia w Krynkach liczyła ok. 4 tys. wiernych. Ok. 3 tys. rozsianych było po okolicznych wsiach, z których część znajduje się obecnie po wschodniej stronie granicy naszego kraju. Czas wojen, zmiany przebiegu granic oraz uwarunkowania historyczne sprawiły, iż obecnie liczebność parafii jest po wielokroć mniejsza. Ludzie często szukają swoich przodków, odnajdują groby pradziadków i pomimo ich zniszczenia, przynajmniej raz w roku przyjeżdżają, odwiedzają. Tam gdzie nagrobki są w dobrym stanie, gdzie są odwiedzane, te pozostają na swoich miejscach. Część natomiast z szacunkiem wyeksponowaliśmy w jednym miejscu - opowiadał o. Piotr.
 
Kryński cmentarz prawosławny jest nieco oddalony od głównej parafialnej świątyni. Najprościej dojechać doń skręcając w lewo z ul. Grodzieńskiej.
 
 
Adam Matyszczyk
Script logo