Pogrzeb o. Józefa Sitkiewicza

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Dziś, w cerkwi św. Mikołaja Cudotwórcy w Nowym Dworze, odbyły się uroczystości pogrzebowe o. Józefa Sitkiewicza. W ostatnią ziemską drogę o. Józef wyruszył ze świątyni, w której pełnił posługę kapłańską przez 38 lat. Żegnała go rodzina - bo nie inaczej można nazwać tłumnie zgromadzonych wiernych, włodarzy gminy i powiatu, komendantów służb, braci z kościoła rzymskokatolickiego i duchownych, z którymi służył przy jednym ołtarzu. Żegnała go rodzina - bo jak rodzinę traktował wszystkich, z którymi dane mu było obcować w drodze do wieczności. Żegnała go rodzina - bo był naszym ojcem duchowym, przewodnikiem i opiekunem. Nowy Dwór na chwilę się dziś zatrzymał, oddając cześć swojemu honorowemu obywatelowi. Nie było zajęć w szkole, ludzie wyszli przed swoje domy. Cerkiewnym dzwonom odprowadzającym swojego proboszcza, wtórowała strażacka syrena oraz dźwięk alarmowy wozu bojowego, eskortującego kondukt pogrzebowy. Wznośmy modlitwy, by na końcu drogi, w którą dziś wyruszył czcigodny o. Józef, czekało na niego zbawienie i wieczna radość w królestwie niebieskim.

Sprawowanym dziś nabożeństwom przewodniczył zwierzchnik Diecezji Białostocko - Gdańskiej abp Jakub, w asyście 20 duchownych. Zakończywszy Boską Liturgię, hierarcha zwrócił się z przesłaniem do zgromadzonych w świątyni. Przybliżywszy po krótce życiorys o. Józefa, władyka zwrócił uwagę na wieloletnią posługę duchownego w nowodworskiej parafii. 

- 38 lat bycia w jednej parafii świadczy o tym, że ks. Józef potrafił ułożyć sobie właściwe stosunki z parafianami, z władzami lokalnymi i ze wszystkimi, z którymi miał tu kontakt. Świadczy to dobrze o duchownym. Tak właściwie było kiedyś w starożytności, że duchownym zostawało się w danym miejscu na całe życie. Prowadziło się wiernych, znając ich właściwie od dzieciństwa do wieku dorosłego. Myślę, że podobnie było w życiu ks. Józefa. Niespodziewanie odszedł od nas, a szczególnie trudne jest to dla najbliższej rodziny. Odejście ks. Józefa było dla nas wszystkich zaskoczeniem. Wielu z nas choruje, czy bywa w szpitalach, ale nie oznacza to od razu, że człowiek odchodzi z tego życia (...). Kiedy stoimy przy ciele zmarłego, a szczególnie tego, kogo znaliśmy, z kim byliśmy blisko, człowiek w szczególny sposób zaczyna rozumieć, iż to życie jest przemijaniem. Postrzega wtedy życie troszkę inaczej, przynajmniej przez krótki okres. Tak - życie jest ciągłym przemijaniem. Widzimy przecież jak jedni się rodzą a drudzy odchodzą. Z perspektywy widzimy też, że to życie jest bardzo krótkie. Mamy często jakieś plany, ale tych planów nie zdążymy zrealizować, bo Bóg nas zabiera do siebie. Bóg lepiej wie, kiedy człowiekowi trzeba odejść z tego życia. Podczas pogrzebu bardzo często używane są słowa psalmów. W tych psalmach jest bardzo dużo mądrych wypowiedzi na temat sensu naszego życia, kontaktu z Bogiem i o przemijaniu. Dziś w Prokimenum padną słowa: "Błogosławiona jest droga, którą dziś podążasz duszo, bowiem przygotowano ci miejsce odpoczynku". Nasze odejście z tego świata jest odejściem do odpoczynku, po którym nastąpi zmartwychwstanie wszystkich i każdy otrzyma swój udział w życiu wiecznym. Życie jest tak krótkie, ale jakże ważne. Ważne, ponieważ od niego zależy udział w życiu wiecznym. Staramy się, żeby tym miejscem wieczności było Królestwo Niebieskie, by przebywać razem z Chrystusem, który swoją śmiercią na krzyżu i zmartwychwstaniem, otworzył nam bramy raju. Wierząc w życie wieczne, w doczesności ciągle zmagamy się z trudnościami i pokusami, po to żeby walczyć o życie wieczne - to bardzo ważne, byśmy o tym pamiętali. Często moment odejścia kogoś jest impulsem, byśmy się zastanowili nad własnym życiem - jak mamy układać nasze czyny oraz relacje z bliskimi. Ks. Józef wybrał drogę duchownego wierząc, że jest życie wieczne i dążąc do niego. Dlatego też wierzymy, że Bóg przyjmie jego duszę do miejsc wiecznej światłości i szczęśliwości (...). Proszę wszystkich, by wznieśli swoje modlitwy za duszę zmarłego ks. Józefa - powiedział hierarcha. 

W dalszych słowach abp Jakub podziękował za obecność na pogrzebie księżom rzymskokatolickim, przedstawicielom władz samorządowych i służb mundurowych oraz wszystkim, którzy przybyli by pożegnać o. Józefa. Podczas sprawowanego następnie nabożeństwa pogrzebowego, większość zgromadzonych w nowodworskiej cerkwi ludzi, trzymało w dłoniach zapalone świece, wsłuchując się w przesłanie płynące ze słów modlitwy. 

- Zebraliśmy się w tej nowodworskiej świątyni, żeby odprowadzić w życie wieczne śp. ks. Józefa. W niedzielę, w naszych świątyniach słyszeliśmy przypowieść o siewcy. Stosowne jest myślę dzisiaj zauważyć, iż ziarno, które zostało zasiane - ten dar wiary, który został zasiany w czasie sakramentu chrztu św. pamięci ks. Józefa, owocował przez całe jego ziemskie życie - wstąpieniem do seminarium i posługą kapłańską. Znamy ks. Józefa jako człowieka głębokiej wiary i miłości, który zawsze starał się okrywać niedostatki człowieka swoją miłością. Starał się drugiego człowieka zrozumieć. Dziś ks. Józefie odprowadzają cię twoje nowodworskie dzieci - duchowe dzieci. Z modlitwą i podziękowaniem, za sakramenty, za liturgie, za to wszystko, co zrobiłeś dla tej świątyni. Wrosłeś w tą sokólską ziemię i ta ziemia jest tobie wdzięczna. Żegnamy ciebie paschalnym pozdrowieniem Chrystos Woskresie, Chrystus Zmartwychwstał - powiedział na zakończenie ks. mitrat Mikołaj Podolec.    

Ciało ks. mitrata Józefa Sitkiewicza spoczęło w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Wasilkowie, gdzie będzie oczekiwało na powtórne przyjście Zbawiciela. 

Wiecznaja Pamiat' czcigodny ojcze Józefie. Chrystos Woskresie! 

 

Adam Matyszczyk

 

Script logo