W drodze na Św. Górę Grabarkę - dzień 1

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

„Na to miejsce pielgrzymują ludzie w różnych okresach roku, przy pogodzie i niepogodzie, przy słońcu i w deszczu. Latem i zimą, wiosną i jesienią przynoszą i stawiają tu krzyże, w różnych intencjach. I jest to wyraz ich głębokiej wiary (...). Dziś zwracam się do was wszystkich, przyłóżcie uszy do tych krzyży, do tych ścian, które zostały wybudowane na zgliszczach naszej spalonej cerkwi, do tych drzew, które otaczają tę świątynię, a one powiedzą wam kim jesteście i jacy powinniście być. Przyłóżcie uszy i słuchajcie, a to co usłyszycie starajcie się zachować w swoim sercu i przekazywać kolejnym pokoleniom. One wam powiedzą o wierze waszych przodków, waszych ojców i dziadków”.
(Metropolita Sawa, św. Góra Grabarka 24.05.2019 r.)

Nie potrzeba więcej słów, by odpowiedzieć na pytanie po co zmierzamy na Św. Górę Grabarkę. Z różnych miejsc naszego kraju, każdy według swoich możliwości i sił, udajemy się w święte dla nas miejsce, by choć przez chwilę doświadczyć niespotykanej bliskości Boga. By żarliwie błagać i z serca dziękować, by pokajać się i oczekiwać umocnienia wiary, by przebaczyć i o przebaczenie poprosić. Nie wszyscy podołać mogą trudom pieszej pielgrzymki, lecz ci, którzy ów trud podjęli, dziś już po raz 29 wyruszyli ulicami Sokółki, by następnie pokonać w modlitwie prawie 160 km. Zanim 17 sierpnia staniemy u podnóża Św. Góry Krzyży, w ciągu sześciu kolejnych dni odwiedzimy m.in.: Wierzchlesie, Kołodno, Królowy Most, Piatienkę, Trześciankę, Narew, Tyniewicze Duże, Czyże, Stary Kornin, Kleszczele, Dasze, Rogacze oraz Telatycze. Tegoroczna pielgrzymka po raz kolejny wiedzie urokliwą trasą pośród podlaskich dróg, ścieżek, łąk i lasów. Część dróg jest nam już znana z lat ubiegłych, część poznamy po raz pierwszy. Połacie lasów, szachownice pól i wstęgi rzek przemierzymy równymi asfaltami, pylistymi szutrami, porośniętymi trawą traktami, stabilnymi mostami i wiekowymi już kładkami, a tam gdzie drogi nie ma - popłyniemy łodzią. Mamy nadzieję ów czas spędzić w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny.

Pierwszy etap wiódł w dużej części terenem powiatu sokólskiego. Etap ów był najłatwiejszy i najtrudniejszy zarazem. Najłatwiejszy, ponieważ jako pierwszy pozwalał na uwolnienie zgromadzonych rezerw sił. Najtrudniejszy, bowiem był najdłuższym tegorocznej pielgrzymki a i upalna słoneczna aura dała się wszystkim we znaki. Po molebnie w sokólskiej cerkwi wyruszyliśmy w kierunku Wierzchlesia, gdzie o. Adrian Charytoniuk wraz z parafianami czekał na nas z posiłkiem i wsparciem duchowym. Po godzinnym odpoczynku i pokonaniu kolejnych dwunastu kilometrów, spotkaliśmy na swojej drodze o. Hioba z monasteru w Supraślu, który zaprosił nas na modlitwę do przepięknej cerkwi w Łaźniach oraz posiłek na przycerkiewnym placu. Następne 4 kilometry, pokonane w połowie krętą ścieżką pośród łąk i piaszczystym leśnym traktem, dzieliły nas od przeprawy przez rzekę Supraśl. Podobnie jak przed trzema laty, nieocenioną okazała się pomoc pana Piotra Kosackiego z Gródka, który na praktycznie nieużywanych i dziko porośniętych brzegach, własnoręcznie przygotował dwa solidne pomosty oraz rozpiął pomiędzy nimi linę zabezpieczającą. Ponadto zapewnił łódź, kapoki i koła ratunkowe. Przeciągając łódź pomiędzy brzegami, w ciągu niespełna 30 minut udało się przetransportować na drugi brzeg całą 54-osobową grupę pątników. Pan Piotr, jako ratownik WOPR, czuwał nad całością przedsięwzięcia. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem zaangażowania oraz wkładu pana Piotra i serdecznie za wszystko z całego serca dziękujemy!

Do Kołodna, gdzie zaplanowany był nocleg, dzieliło nas ostatnie tego dnia 4 km. Dość niespodziewanie ochłodził nas krótki acz intensywny deszcz, który co prawda przemoczył kilka kompletów ubrań, jednak nie zgasił żaru modlitwy i zaangażowania w marszu. Po dotarciu na miejsce o. Marek odprawił krótki molebien, po którym udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

 

Adam Matyszczyk   

 

Script logo