W drodze na Św. Górę Grabarkę - dzień pierwszy

Data:12.08.2014 r.

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

6.00 – pobódka. Ostatnie przygotowania, pakowanie, śniadanie. Pożegnanie z żoną, buziak córce i synowi. – Idź z Bogiem słyszę od mamy. Idę więc. Najpierw do cerkwi. O 7 rozpoczyna  się św. Liturgia, po niej zaś molebień. Procesja wokół świątyni i w drogę. Do Grabarki 170 km, 6 dni.
Dlaczego idę? Chcę podziękować Bogu, za wszystko co mnie w życiu spotkało.

9.30, 40 pielgrzymów, odbieramy plakietki z imionami i ruszamy ulicami Sokółki w kierunku Drahli. Przechodnie zatrzymują się, pozdrawiają nas życząc „lekkich nóg”. Pierwszy postój ok. 5 km przed Samogródem. Zaraz potem biorę duży drewniany krzyż. Wspólnie go niesiemy, zmieniając się co jakiś czas. Dotrze z nami na Św. Górę, gdzie jako namacalny dowód naszej modlitwy zostanie z tysiącem mu podobnych.

Chmury z wolna snują się po niebie. Miejscami kropi deszcz. Całe szczęście niewielki. Docieramy do Suchenicz. Krótki dziękczynny molebień i ruszamy w kierunku Samogródu. Na miejscu wita nas proboszcz, ks. Adrian Charytoniuk i zaprasza na poczęstunek. Mamy prawie 2 godziny przerwy - odpoczywamy.
14.30 – wychodzi słońce i my wychodzimy w dalszą drogę. Mijamy Grzybowszczyznę i Usnarz Górny. Po drodze krótki postój i docieramy do Jurowlan. Ostatni przystanek przed Krynkami spędzamy na palcu przy cerkwi pw. Św. Jerzego Zwycięzcy. Do końca etapu 6 km.
Wychodzimy kilka minut po 17 i pierwszy kryzys formy. Pojawiły się pierwsze odciski. Najdłuższe kilometry tego dnia. Na rogatkach Krynek wita nas  proboszcz ks. Piotr Charytoniuk i wierni miejscowej parafii. Słychać dzwony cerkwi, nogi powoli odmawiają posłuszeństwa. Docieramy do świątyni. Po modlitwach wieczornych proboszcz zaprasza na kolację. Wierni zaś zapraszają na nocleg.
Mówią, że drugi etap jest najcięższy. Okaże się jutro. 

 

Adam Matyszczyk

 

Script logo