Panichida za duszę o. Józefa Sitkiewicza

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Dziś wieczorem, w nowodworskiej cerkwi św. Mikołaja Cudotwórcy, sprawowana była Panichida za spokój duszy o. Józefa Sitkiewicza. Nabożeństwu przewodniczył JE najprzewielebniejszy Andrzej - Biskup Supraski, w asyście 30 duchownych, w obecności rodziny, bliskich, przyjaciół i tłumnie przybyłych wiernych.

- Jeszcze nie tak dawno spotykaliśmy się z o. Józefem, rozmawialiśmy. Myśleliśmy, że ponownie spotkamy się przy okazji święta parafialnego i wspólnie będziemy się modlić. Człowiek planuje, jednak to Bóg decyduje. Życie ludzkie składa się z małych rzeczy i to często codzienność weryfikuje człowieka w obliczu Pana Boga. O. Józef - osoba skromna, dobroduszna, która utkwiła w naszej pamięci jako człowiek dobry, który zawsze spieszył z pomocą, dbał i otaczał duszpasterską opieką swoich wiernych. Życie świętych często składało się z małych rzeczy, ale przed Panem Bogiem stali się wielcy (...). Małe czyny naszej codzienności mogą okazać się wielkie przed obliczem Pana. Ojciec Józef był tutaj na tym miejscu przez tyle lat i swoją codziennością, swoim trudem, swoimi obowiązkami, które wypełniał w duchu chrześcijańskiej miłości - rzetelnie, przed ludźmi i przed Bogiem - wierzymy, że będzie godny dostąpić tych drzwi raju, do którego się zbliża. Gdy zbliża się susza, w modlitwach prosimy o deszcz. Gdy ten deszcz spadnie i orosi ziemię, zwykle dziękujemy i cieszymy się z tego dobrodziejstwa Bożego. Jednak często nie zastanawiamy się nad tym, że ten wielki deszcz składa się z małych kropelek i od nas samych zależy, czy to będą krople naszych dobrych uczynków czy też złych. To one - krople naszej codzienności, ostatecznie składają się na efekt naszego życia. Dziś, jakże gremialnie odprowadzamy w ostatnią drogę ks. Józefa. To świadectwo tego, że w tych małych czynach swojej posługi duszpasterskiej, stał się wielki w obliczach ludzi i w obliczu Pana Boga - powiedział po zakończonym nabożeństwie bp Andrzej.  

Ojca Józefa, z nieskrywanym wzruszeniem, wspominał także dziekan okręgu sokólskiego ks. mitrat Włodzimierz Misiejuk.

- Ekscelencjo, drodzy ojcowie, zwracam się też do rodziny o. Józefa, strażaków, parafian i wszystkich, którzy go pamiętają. Ojciec Józef od 38 lat był na tym miejscu. Wprowadzałem go kiedyś na urząd proboszcza i od tego czasu ciągle - mniejsze bądź większe rzeczy, na miarę możliwości finansowych parafii, wykonywał. Za każdym razem cieszył się jak małe dziecko, gdy w świątyni coś przybyło, cieszył się każdym remontem, każdą nową ścieżką, każdym położonym kamieniem, każdą ikoną. Do wszystkiego tu dotknął swoją ręką, dlatego pozostanie nie tylko w naszej pamięci, nie tylko w pamięci rodziny, ale też wierzę, że w pamięci parafian jako ten, który się starał pokazywać własnym przykładem, jak powinno się dbać o dom boży i o tych, którzy do tego domu przychodzą - mówił. 

Przez całą noc, o. Józefa będą żegnali parafianie, przyjaciele i wszyscy, którym był bliski, zaś przy trumnie duchowni będą czytali św. Ewangelię. Tradycją jest, iż po śmierci osób świeckich czyta się psałterz, zaś dla prezbiterów i biskupów, czytana jest Ewangelia. Powinno się to czynić od chwili śmierci aż do nabożeństwa pogrzebowego.  

Jutro o godz. 9.00 sprawowana będzie Boska Liturgia, a następnie obrzęd pogrzebu duchownego. Nabożeństwom będzie przewodniczył zwierzchnik Diecezji Białostocko-Gdańskiej abp Jakub.

 

Adam Matyszczyk

Script logo