Wspomnienie św. Włodzimierza w Ostrowiu Północnym

  • Foto: Adam Matyszczyk

    Foto: Adam Matyszczyk

Centralnym miejscem modlitwy w dekanacie sokólskim była dziś niewielka murowana kaplica na cmentarzu w Ostrowiu Północnym. Wokół tej pięknej i bardzo zadbanej cerkiewki zgromadził się tłum wiernych, którzy kontynuując chrześcijańską tradycję przybyli, by pochylić głowę i zapalić znicz na grobach swoich przodków. Modlitewne spotkanie na miejscowej nekropolii to coroczne wspomnienie patrona świątyni - św. równego apostołom księcia Włodzimierza, który jak wspominają miejscowi, pomógł im odbudować domy i powrócić do normalności po bieżeństwie.
 
Boskiej Liturgii przewodniczył ks. Piotr Charytoniuk w asyście ks. Piotra Hanczaruka. Modlitwą i święconą wodą nad mogiłkami od wieków tu spoczywających, służyli ojcowie: Mirosław Tomaszewski z Zabłudowa, Jerzy Czurak z Białegostoku, Jerzy Nieścierowicz ze Zwierek, Mirosław Łuciuk z Kruszynian, Adrian Charytoniuk z Samogródu oraz miejscowy proboszcz ks. mitrat Aleksander Klimuk. Nabożeństwo ubogacał śpiewem chór złożony zarówno z miejscowych parafian jak też przyjezdnych chórzystów.
 
Zwieńczeniem uroczystości była uroczysta procesja oraz panichida za zmarłych. 
 
Z duchowym przesłaniem, do licznie zgromadzonych wiernych, zwrócił się o. Piotr Charytoniuk.
 
- Dziś jest szczególne święto tej kaplicy. Przyszli i przyjechali tu ludzie, zdawać by się mogło dla tego, że jest to taka tradycja, że akurat w ten dzień trzeba tu być i poświęcić grób. Myślę jednak, że w zdecydowanej większości to nie tradycja i nie przyzwyczajenie a wiara was tu przywiodła. Jeśli mówimy o wierze, to nie sposób też nie wspomnieć o patronie tej świątyni, wielkim księciu Włodzimierzu, który z uwagi na swoją wiarę i zasługi nazywany jest równym apostołom. Dzięki niemu nasze ziemie usłyszały o Chrystusie (...). Stojąc przy mogiłce często zaczynamy wspominać osobę, która tu spoczywa, jej życie, jej historię. Wierzymy też, że ci, którzy tu spoczywają, nie umarli na zawsze, a jedynie przeszli do innego - lepszego świata, gdzie nie ma trosk, chorób, złości a jest jedynie nieustanne obcowanie z Bogiem. Każdy z nas szybciej lub wolniej ale idzie w tę stronę, do tych drzwi, które prowadzą do tego świata. Jakbyśmy się jednak nie starali i jakbyśmy się nie przygotowywali do życia w tym lepszym świecie, nigdy nie będziemy dość gotowi. I jeśli już sami nie zdołamy prosić Boga o przebaczenie przewinień, które mamy na sumieniu, wówczas pozostaje wiara w to, że ci, którzy pozostają wśród żywych będą o tym i o nas pamiętali i za nas będą wznosili modlitwy do Boga. I patrząc nawet na dzień dzisiejszy widać, że jesteście, że pamiętacie sami i przyprowadzacie młode pokolenie. To bardzo ważne - pamiętać samemu i nauczyć pamiętać swoje dzieci - powiedział duchowny.    
 
Na zakończenie głos zabrał także proboszcz, dziękując wszystkim za przybycie oraz życząc, by za wstawiennictwem św. Włodzimierza Bóg darował wszystkim zgromadzonym zdrowie i pomyślność na kolejny rok.
 
Rozmawiając ze starszymi parafianami można dowiedzieć się nieco o historii ostrowskiej kaplicy i jej ważnym znaczeniu dla tutejszej wspólnoty wiernych. Kaplicę ufundowało bogobojne bezdzietne małżeństwo Eudokia i Teodor Hrybkowie (Grzybkowie). Zgodnie ze swoją ostatnią wolą, zostali oni pochowani w podziemiach części ołtarzowej świątyni. Gdy tak jak wielu innych także i ostrowscy parafianie wyruszyli w bieżeństwo, na obszarze parafii były dwie cerkwie, po powrocie pozostała już tylko jedna - właśnie wspomniana kaplica. Główna cerkiew doszczętnie spłonęła w 1915 r. Do czasu jej odbudowy i konsekracji, to własnie cmentarna kaplica pełniła rolę parafialnej świątyni. Z pokolenia na pokolenie przekazywane jest wspomnienie tamtych czasów i przeświadczenie, iż to właśnie opieka św. Włodzimierza pomogła wówczas odbudować domy, świątynię i wrócić do normalności po zawierusze wojny i exodusie w nieznane.
 
Adam Matyszczyk
Script logo